OPIEKA SPOŁECZNA
Witam Panie Burmistrzu, Przeglądając stronę internetową naszej Gminy zauważyłem ogłoszenie dotyczące pracownika socjalnego i w związku z tym nasunęło mi się pewne pytanie... Wiele rodzin z naszej gminy korzysta z pomocy MOPS-u...prawda stara jak świat i Bogu dziękować, że taka pomoc jest udzielana, że ludzie nie zostają sami ze swoimi problemami....ale myślę, że pewne zasady powinny obowiązywać. Są rodziny, które korzystają z pomocy w/w instytucji, ale nie mam pojęcia jak są nadzorowane te rodziny..., bo chyba taka pomoc ma swoje granice prawda? No przecież wsparcie materialne nie może przybierać formy swoistej studni bez dna prawda? Są rodziny gdzie taka pomoc jest udzielana, a nikt z tych rodzin nie pracuje na tzw. godzinkach czy innych pracach zlecanych z Urzędu Gminy. Przecież w rodzinach gdzie dwie, trzy, cztery osoby pracowałyby na godzinkach taka praca dużo by dała pod względem finansowym. Są rodziny gdzie dzieci są pełnoletnie, nie uczą się, nie są zarejestrowane w Urzędzie Pracy a pomoc socjalna jest udzielana. Pisząc do Pana nie kieruje się swoista ludzką zawiścią "a bo oni dostają a ja nie"....chodzi mi raczej o to, że znam rodziny, gdzie naprawdę ludzie się starają, pomoc socjalna by im się przydała ale niestety jej nie uzyskują....
A na sam koniec po wypluciu swojego żalu chciałbym pogratulować Panu dynamicznych działań..., no kurczę patrząc na Szczuczyn widzę remont, remont, remont, remont... miasto pięknieje na oczach... życzę sukcesów w tej kadencji i w następnej również... Pozdrawiam serdecznie..
Odpowiedź:
Panie Karolu zacznę od końca dziękując za gratulację, a przede wszystkim za zauważenie, że coś się jednak w tej naszej szczuczyńskiej rzeczywistości zaczęło zmieniać. Mijające dwa i pół roku mojej pracy pozostawiło już pewien ślad, a zapewniam, że można zrobić jeszcze więcej, więc nie zwalniamy a wręcz przeciwnie dopiero rozpędzamy to maszynę zwaną Gmina Szczuczyn. Ale wystarczy przechwałek…
Co do zasad i organizacji funkcjonowania pomocy społecznej, to gdybyśmy postarali się rzeczywiście je omówić i zgłębić to pewnie „zabrakłoby miejsca w internecie”. Z częścią poruszanych przez Pana kwestii wypada się niestety zgodzić, co do części jednak muszę stanowczo zaprotestować. Należałoby zacząć od tego, że pomoc społeczna na poziomie Gminy nie ma się źle. Co to znaczy? Tylko tyle, że na każde 2 tysiące mieszkańców przysługuje jeden pracownik Ośrodka Pomocy Społecznej, który zajmuje się swoją grupą podopiecznych. Przeprowadza domowe wizytacje, ocenia sytuację materialną zgłaszającej się osoby, czy rodziny, cały czas czuwa nad tym, czy pomoc jest właściwie wykorzystywana i jakim zmianom ulega sytuacja materialna podopiecznego. Nie możemy jednak zapominać, że gdyby w naszej Gminie rynek pracy był bardziej rozbudowany, to istniałoby więcej możliwości aktywizowania ludzi, by poszukiwali pracy i odchodzili z minimalnej przecież wysokości pomocy społecznej. A tak, w naszych realiach OPS, to często ostatnia „deska ratunku”. Dlaczego jednak dochodzi do patologii w rodzaju: gdzieś pracuje, jest za granicą, ukrywa dochody, dostaje pomoc, albo dziadek, ojciec, syn, a teraz wnuk z tej pomocy korzysta. Niesprawnie działa cały system, czyli prawo, a to zależy od ustawodawcy, który jak dotąd pozostaje całkowicie bierny na głosy krytyki dochodzące z samego samorządowego dołu, na którym się znajdujemy. Większość odmownych wydawanych przez nas decyzji jest uchylana przez instytucje nadzorujące. Argument jest zawsze ten sam: dobro mieszkańca, a rozstrzygnięcie w postaci skierowania sprawy do ponownego rozpatrzenia ma dać możliwość mimo wszystko udzielenia pomocy socjalnej.
Podsumowując; pomoc udzielana przez OPS musi być traktowana jako ostateczność, gdy przechodzi w sposób na życie staje się niezwykle ciężkim problemem danej osoby czy rodziny oraz zawsze ograniczonych środków publicznych. Ostatnio spotkałem się z jednym z naszych lokalnych przedsiębiorców, który powiedział mi, że osoba odmówiła zarejestrowania i podjęcia legalnej pracy z jednego tylko powodu; ryzyka utraty zasiłku, który otrzymuje. Problem więc jest i my go znamy, tylko rozwiązanie nie jest już tak oczywiste. Z jednej strony odrzucenie pracy dla zasiłku to całkowite nieporozumienie, z drugiej tymczasowość tej pracy i ryzyko jej utraty sprawia, że zasiłek może wydawać się pewniejszym rozwiązaniem, ale przecież do zasiłku można wrócić. Praca to praca! Staż w Grajewie za 1200,00 zł. ma się nijak do zasiłku w wysokości 600 czy 800 zł. Jednak osoby takie zapominają, o tym że liczą się też lata opłacanych składek, ubezpieczenia, gdy przychodzą lata starcze rozpoczyna się prawdziwy dramat.
Panie Karolu pański mail, był raczej spostrzeżeniem niż pytaniem, pozwoliłem więc sobie również na chwilę odsłonić swoje spostrzeżenia wynikające z codziennych zdarzeń i pracy. Mimo całkowicie niewydolnego systemy, którego każda kolejna władza „boi się tknąć” staramy się funkcjonować w nim najlepiej jak to jest tylko możliwe. Stąd np. poszukiwanie nowych rozwiązań w postaci asystenta rodziny, chociaż jestem sceptyczny co do skuteczności tego rozwiązania. Oby mój sceptycyzm okazał się pomyłką.
Pozdrawiam Artur Kuczyński
Liczba wyświetleń: 3239